trochę temu myślałam, że nic się nie wydarzy i spokojnie minie czas pozostały do koncertu, potem po belgardzie było mi wszystko jedno w jakim będzie stanie, chciałam tylko ją zobaczyć, zawsze mocno jej kibicowałam, kiedy wszyscy rzucali mięsem, że ćpunka, alkoholiczka i chujwieco, nawet kiedy odwołano koncert miałam nadzieję, że będzie może jakiś inny w późniejszym terminie, że wszystko będzie dobrze wszystko się ułoży. a dzisiaj kiedy do mnie to dotarło, ta śmierć, czuję się trochę muzyczną sierotą, trochę inaczej sobie wyobrażałam ten dzień, trochę kiedy indziej, trochę jakoś tak mniej dramatycznie i bez łez trochę jak nieuniknione, ale w odpowiednim, odpowiedniejszym czasie.
nie mogę słuchać jej głosu zupełnie, przypomina mi się wszystko co już nieistniejące.
i mam gdzieś wszystko co ktoś o mnie i/lub o tej sytuacji myśli, że coś piszę, czy czegoś nie piszę, że wszyscy się teraz rzucili na muzykę amy i kondolencje i ripy i że się zdarzyła większa tragedia i wszystko nie obchodzi mnie to. jestem smutna.
dziękuję za nocną wódkę, nie wyobrażałam sobie wtedy zaśnięcia zupełnie.
hej hej!
OdpowiedzUsuńod czasu do czasu przeglądam Twojego bloga, ale mi się odechciało, bo byłaś na koncercie PW i zżera mnie zazdrość :D teraz zauwazylam prosbe o kontakt! (chociaz widzialam tamten post wczesniej, ale jakos ta zazdrosc mnie chyba zaslepila).
W ogole to czytalam ze PW bedzie we wrocławiu i to w przeddzień moich urodzin!
Dominika z jaworzna ;d
ps. to jest moje gg 15921437 jakbys nie miala juz :P
Trzymaj się,Zi .
OdpowiedzUsuń